Większość ludzi, którzy trafiają do nas kupując swoje pierwsze spa pyta „ile jest dysz?” To dość naturalne pytanie – lepszy silnik w aucie ma zwykle więcej koni, a ekran – więcej punktów na cal. Zatem liczba dysz też powinna mieć kluczowe znaczenie. Czy aby na pewno?
Gdy w lecie bawię się z dziećmi w polewanie wodą z węża sztuką jest takie naciśnięcie końcówki szlaucha, by woda poleciała daleko silnym strumieniem. Gdy tego nie zrobię szerszy strumień zwykle chlapie na metr i dopada psa, który biega gdzieś pomiędzy nami.
Tak samo jest z dyszami. Każda ma dać taki strumień, jakiego potrzebuje cel – jeśli celem są delikatne mięśnie karku nie „zaatakujemy” ich potężnym strumieniem przeznaczonym dla uda. I to zróżnicowanie jest jednym z kluczy doboru dysz. Zatem pytanie o dysze jest też pytaniem o typy masażu.
Ponadto ciśnienie wody w wężu pozwala przesunąć tę wodę o 3-4 metry – gdy stłumię otwór lub o 0,5-1 metr – gdy pozwolę jej swobodnie płynąć. Jeśli chcę, by szeroki strumień poleciał dalej muszę dodać do obiegu pompę – i już mamy bicze szkockie. Czyli pytanie o dysze jest też pytaniem o dobór pomp. Oczywiście wzmacniając pompy muszę zadbać o wzmocnienie orurowania i odpowiednie zasilanie i tak dalej i tak dalej…
Mam nadzieję, że ten dłuższy wstęp nieco pokazuje, iż unikalność dysz nie polega na „machnięciu kilku dziurek i dodaniu do nich różnych kolorków dla ozdoby”.
Projektując serie Sundance kierujemy się właśnie zróżnicowaniem. Najbardziej wyrafinowane serie jak np. 880 mają zaoferować różnorodność masażu, dysze zatem opracowuje się tak, by np. wirowały (i najlepiej to zrobić bez ruchomych części, bo się np. zatrą), udawały palce, pozwalały dopasować kierunek strumienia… W momencie gdy to piszę np. seria 880 ma do dyspozycji dziewięć rodzajów dysz, seria Select – siedem, a seria 680 pięć. I żadna z nich, także w serii 680 nie jest prostym otworem w niecce.
Dla przykładu obok zrzut części do jednej z dysz z katalogu serwisowego.